czwartek, 8 maja 2014

Miniaturka miniatury - "To tylko słowa"


Doskonale pamiętał tamten dzień. Zaśmiał się pod nosem. Był głupcem, który uważał, że słowa, to tylko i wyłącznie słowa. Westchnął.
Działo się to pewnego czerwcowego dnia. Po koszmarnej nocy, zasiadł w gabinecie, by przystąpić do pracy. A raczej, by ją dokończyć.
Usiadł za wielkim biurkiem w stylu wiktoriańskim, sięgnął do dolnej szuflady i dosłownie oniemiał. Przed sobą widział idealnie złożone maszynopisy i książeczki z sudoku, ułożone w nadnaturalnym rządku czarne długopisy. Pomacał dno szuflady, by upewnić się, że to na pewno nie sen.
W tym momencie modlił się tylko o to, by wczorajszy owoc jego pracy także się tutaj znajdował.
Odetchnął głęboko. Raz i drugi, ale czuł jak złość powoli bierze w nim górę. Nigdzie, dosłownie, nigdzie nie było kartki z sudoku, na której odwrocie zapisał swój najnowszy utwór. Jeżeli dziś go nie przedstawi, to będzie skończony. Nowak wyraźnie powiedział mu, że jeżeli jeszcze raz się spóźni, tak jak ostatnim razem, to będzie mógł szukać nowej pracy. A gdzie on teraz znajdzie taką jak ta?
Przetarł twarz dłońmi i pokręcił głowę, w jakimś dziwnym, niemalże histerycznym odruchu. Teraz wiedział, że zachował się wtedy irracjonalnie, zbyt emocjonalnie, jak małolat... ale wtedy, to wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
Nagle, do pokoju weszła ona. Dla dobra tych retrospekcji, nazwał ją w swojej głowie Anną.
Tak więc... weszła promienna, jak zawsze. Uśmiechnięta od ucha do ucha, w jego ulubionej sukience w drobne, fioletowe kwiatki, w jego kapciach, dla niej za dużych o kilka rozmiarów.
Podała mu kawę i dzisiejszy numer gazety, z Michelem Moranem na okładce.
- Dlaczego grzebałaś w moim biurku? Prosiłem cię sto razy byś tego, do jasnej cholery nie robiła - zaczął cicho, przechodząc z każdym kolejnym słowem w coraz wyższe tony.
- My...myślałam, że się ucieszysz. Ostatnio tak bardzo narzekałeś, że nie możesz nic znaleźć - powiedziała i lekko przekrzywiła głowę w prawo.
- Więc doszłaś do wniosku, że posprzątanie tu tego wszystkiego, będzie wręcz idealnym pomysłem?! - krzyknął. Widział jak Anna strzela kostkami ze stresu, jak przygryza wargę, jak przystępuje z nogi na nogę.
- Co w tym złego? - zapytała cicho, tak że ledwo ją dosłyszał.
- Co? Jeszcze się pytasz? Cholera! Jesteś, aż tak głupia, czy tylko udajesz?! Wyrzuciłaś nasz główny środek utrzymania. Mówiłem, jeżeli cokolwiek stąd bierzesz, to zostaw sudoku, na nim najlepiej się pisze... ale nie, jak zwykle robisz swoje...
-  Możesz już przestać? Przepraszam, dobrze? Jestem pewna, że dasz radę napisać to jeszcze raz. - Próbowała przenieść rozmowę na inne tory, ale tym razem nie dał się zbić z tropu.
I choć nie chciał się do tego przyznać, nawet przed samym sobą, to tego ranka padło z jego ust wiele niepotrzebnych słów. Tak okropnych, niesprawiedliwych, że wolał o nich nie pamiętać.
Westchnął.
Tego dnia spakowała swoje wszystkie rzeczy. Po prostu uciekła. Od niego.
Zabrała ze sobą wszystko. Denerwujące plamy po błocie w deszczowe dni, swój słodki zapach z poduszek, notoryczne gubienie parasolek, swój uśmiech. Zostawiła tylko koc, w którym miała zwyczaj siadać w deszczowe dni z kubkiem kakao i książką.
Parę miesięcy po tym wydarzeniu, zobaczył ją na okładce jednego z jego ulubionych gazet. Z zapartym tchem szukał odpowiedniej strony, czytał linijka za linijką, nie mogąc w to wszystko uwierzyć.
Była narzeczoną jakiegoś najmłodszego milionera, mówiła o wszystkim, wszystkich... tylko nie o nim.

3 komentarze:

  1. Oooooooj, jak mi się smutno zrobilo. Bardzo bardzo.
    I dziwne mnie uczucie ogarnęło jeszcze, tak jakby... Tak jakby to było skądś mi znajome...
    Może chodzi o te kapcie. Jego. Za duże.
    Może o ulubiony koc w panterkę.
    Z tą różnicą, że to ja jestem tą krzyczącą na porządek, na dobre chęci stroną.
    Ale... Ta miniaturka jest ja wzór, pod który można się podstawić, dla mnie, tak ją sobie interpretuje. Jak tarot. Hm. :) <--- i to jest smutny uśmiech!
    Noo to dostarczyłaś mi na dzisiaj dawki refleksji. Coś czuję, że dzisiaj przeczytałam jedne z tych rzeczy, do których się potem wraca, przez długi czas. Yhym. Tak mam, Ty pewno też tak masz, nie? Niektóre ksiażki, niektóre filmy zostają w głowie i człowiek nocami wciąż rozmysla nad ich treścią.
    "To tylko slowa". No właśnie, czy tylko? Ale te Słowa na pewo zostaną przy mnie na dłużej, w tym smutnym miejscu, którego dotknęły.

    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest środek nocy, a ja zastanawiam się właśnie, dlaczego nie wiedziałam nic o tej miniaturce miniaturki. No, ale nieważne - i tak jest bosko.
    Naszła mnie jakaś taka melancholia. Pomijając fakt, że jest późno, a mi wiedzie się ostatnio nie najlepiej, to pewnie przez to, że tym króciutkim tekstem uświadamiasz mi, ile można stracić przez nieuwagę i głupotę. Oj, trafia ta miniaturka do wyobraźni, trafia :)
    Coś tak trochę bez składu i ładu, ale musisz mi wybaczyć - to wszystko przez brak snu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi niezmiernie miło, że Ci się spodobało :)

      Usuń